3. Wózki dziecięce
Trochę czasu mi zajęło zanim zauważyłam, że w Danii jest coś nie tak z dziecięcymi wózkami. Pewnie dlatego, że dziecięce sprawy mnie nie interesują i nie zwracam na to uwagi. Wszystko zmieniło się gdy mieliśmy gościnny wykład, podczas którego pewna pani profesor opowiadała o badaniach, które niedawno przeprowadzała. O tym jak ważny jest pierwszy wózek, zarówno dla dziecka, jak i dla rodziców, jak drogie te wózki potrafią być. Prezentacja zawierała zdjęcia. I wtedy zrozumiałam. Wszystkie wózki są takie same! No dobra, może po prostu bardzo do siebie podobne. Duże i czarne. Takie wiecie… Starodawne? Nie takie super nowoczesne szybko rozkładające się z wymienną gondolką i spacerówką. Wózek ma być duży, porządny, dziecku ma być w nim ciepło. No i powinno się w nim mieścić nawet do drugiego roku życia.
Teraz część druga, najfajniejsza. Rodzice idą na spacer, dziecko smacznie śpi w wózku. Nachodzi ich ochota na kawę. Wiecie co robią? Idą do kawiarni. A dziecko w wózku zostawiają na dworze. Przed kawiarnią. Normalka! Tak jak zostawianie śpiącego dziecka na podwórku (w wózku oczywiście). Całkowicie normalny proceder, u nas nie do pomyślenia! Już widzę te wszystkie mamy, które łapią się za głowę, przecież jak to zostawić dziecko? Nie wolno! Od razu myślimy o porywaczach. W Danii za to myślą o tym, że to zdrowo jak dziecko śpi na świeżym powietrzu.
4. Bar na uczelni? Czemu nie!
Sprawa jest prosta: każda uczelnia ma swój bar. Wiecie, taki z piwem i shotami. Otwarty w każdy piątek, zazwyczaj od 12 do 2 (w nocy, oczywiście). Prowadzony przez studentów, dla studentów. Nazywany po prostu ‚Friday Bar’. Można przyjść, pogadać ze znajomymi, wypić piwo tańsze niż w pubie, pograć w bingo albo w piłkarzyki. Od czasu do czasu organizowane są nawet normalne imprezy, z DJem i tą całą resztą atrakcji. Wszyscy się fajnie bawią, niektórzy się upijają, inni nie. Czasami w piątkowym barze można spotkać wykładowcę, albo profesora!
Wyobrażacie sobie takie coś w Polsce? Spożywanie alkoholu na uniwersytecie? Od razu przed oczyma stają rozróby, niszczenie cennego mienia i cała chmara spitych do nieprzytomności studenciaków. A szkoda, bo taki Piątkowy Bar to bardzo fajna inicjatywa – studenci mają swój „kawałek podłogi”, który zagospodarowują tak jak chcą, w ramach zdrowego rozsądku oczywiście.
5. Pracujące nastolatki
Wiecie o czym marzyłam będąc w gimnazjum? Chciałam pracować i dorabiać do kieszonkowego. Najlepiej jako rozwoziciel gazet, taki jak na amerykańskich filmach. Marzenie nigdy się nie spełniło, bo nikt nie zatrudnia w Polsce nastolatków – dopiero w liceum trafiło się parę razy na inwentaryzacje czy rozdawanie ulotek.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w Danii: jeśli wybierzecie się do sklepu spożywczego po południu albo w weekend, to większość obsługi będą stanowiły osoby poniżej osiemnastego roku życia, często wyglądające na jakieś trzynaście, czternaście lat. Podobnie w bibliotece, gdzie popołudniami książki na półkach ustawiają nastolatki, czy w restauracji, gdzie na kuchni często pracuje młodzież. Taka nastoletnia praca to ważna sprawa: pozwala dorobić do kieszonkowego, pomaga w nauce gospodarowania czasem, no i oczywiście daje pierwsze doświadczenie zawodowe. Pracodawcy płacą takim młodocianym pracownikom mniej niż normalnym, co jest oczywiście prawnie uregulowane.